Przyznanie się do własnych uchybień nie oznacza, że jesteśmy nieudacznikami, lecz po prostu ludźmi. Kiedy przyznaję się do niepowodzenia i proszę o przebaczenie, burzę mur od swojej strony. Współmałżonek może mi przebaczyć lub odmówić przebaczenia, uczyniłem jednak najlepszą rzecz w odniesieniu do dawnych błędów. Nie mogę ich przecież wymazać, nie mogę też usunąć wszystkich ich skutków, mogę się jednak do nich przyznać i poprosić o przebaczenie.
W przyznaniu się do dawnych uchybień wielu ludziom pomogły następujące słowa: „Zastanawiałe(a)m się nad naszym małżeństwem i doszedłem/doszłam do wniosku, że w przeszłości nie byłe(a)m doskonałym/ą mężem/żoną. Pod wieloma względami zawiodłe(a)m cię i zraniłe(a)m. Szczerze tego żałuję. Mam nadzieję, że będziesz mogła/mógł mi to wybaczyć. Pragnę być lepszym mężem/lepszą żoną. Ufam, że nasza przyszłość ułoży się inaczej.
Jeśli rana jest głęboka, partner/ka może powątpiewać w twoją szczerość, a nawet powiedzieć: „Nie jestem pewien/pewna, czy mogę ci przebaczyć”. Niezależnie od odpowiedzi zasiałe(a)ś jednak myśl, że przyszłość będzie inna. Jeśli rzeczywiście zaczniesz dokonywać pozytywnych zmian, nadejdzie dzień, w którym żona czy mąż z własnej woli wybaczy ci dawne uchybienia. W międzyczasie powinieneś/powinnaś skoncentrować się na pozytywnych zmianach.
Przyznanie się do własnych niepowodzeń nie oznacza, że trzeba wziąć na siebie całą odpowiedzialność za problemy małżeńskie. Oznacza jednak, że nie będziemy wykorzystywali błędów partnera/partnerki do usprawiedliwiania własnych. Bierzemy pełną odpowiedzialność za swoje czyny i zachowujemy się w najbardziej odpowiedzialny sposób, przyznając się do winy i prosząc o przebaczenie. Czyniąc tak, stwarzamy nadzieję na nową przyszłość. (s.48-49, Jak ocalić małżeństwo, Gary Chapman)
